Wygląda na to, że Grecja w końcu zaczyna podnosić się z kolan i to z całkiem ciekawym skutkiem. Ostatnie miesiące nie były z pewnością dla greków czymś przyjemnym, ale dążenie do osiągnięcia sukcesu było warte każdej poniesionej ceny – niektórzy obywatele są inne zdania. Nie zmienia to jednak faktu, że Grecja zaczyna wychodzić na prostą i nie jest to mit, a wyraźnie potwierdzony fakt.
Wiceminister finansów Chistos Staikuras powiedział, że zrewidowany projekt budżetu Grecji na przyszły rok zakłada niewielki wzrost gospodarczy, który będzie wynosi 0,6 procent. Daje to mocne podstawy do tego, by stwierdzić, że jest to wyraźna sygnalizacja zapowiadająca koniec recesji, która utrzymuje się bez przerwy od 2008 roku. Dlaczego jednak postanowiono zrewidować projekt budżetu na przyszły rok? Okazuje się, że obecna sytuacja rynkowa jest o wiele lepsza, niż miały to zapewniać wcześniejsze zapowiedzi. Tegoroczny spadek PKB wyniesie tylko 4 procent – wcześniej prognozowano, że będzie to co najmniej 4,5 procent. Za końcem recesji przemawia także wypracowana nadwyżka – w 2013 roku – która ma wynieść 812 milionów euro – bez kosztów obsługi długu publicznego. Jest to o tyle ciekawe, gdyż wcześniej zapowiadana nadwyżka miała być ponad dwukrotnie niższa – wstępnie zakładano, że będzie ona wynosić 344 miliony euro.
Nie ulega wątpliwości, że część zasług za większą nadwyżkę należy zawdzięczać większemu wpływowi z podatków. Wygląda więc na to, że wielkie poświęcenia przyniosły odpowiednie rezultaty, które są już dostrzegalne w 2013 roku, a przyszły rok ma być pod tym względem jeszcze lepszy.
