Pomimo tego, że wszechobecny kryzys panoszy się po Europie, to polski przemysł ma się wręcz świetnie. Ostatnie wskaźniki pokazują, jak dobrze trzyma się nasza rodzima gospodarka w dobie problemów fiskalnych. Co prawda nie jest idealnie, ale jest dużo lepiej niż w innych krajach na Starym Kontynencie.
GUS podał, że produkcja wzrosła wobec poprzedniego miesiąca o 0,7%, a w ogólnym ujęciu rocznym o 8,7%. Mamy się czym szczycić, ponieważ w np. pogrążonej w kryzysie Italii wskaźnik ten jest prawie siedmiokrotnie niższy. Daleko nam więc do sytuacji, w której będziemy musieli prosić o pomoc innych państw. Patrząc jednak na poziom życia statystycznego Polaka łatwo zauważyć, że w praktyce wcale nie jest aż tak idealnie. Wielu ludzi narzeka na zbyt niską płace minimalną, które nie wystarczają na pokrycie podstawowych potrzeb życiowych – zwłaszcza osób zamieszkałych w dużych miastach. Co ciekawe, według badań przeprowadzonych przez GUS maleje np. wydobycie węgla, czy przetwórstwo przemysłowe, a drastycznie rośnie zapotrzebowanie w sektorze energii elektrycznej, gazu, czy też wody. Wygląda więc na to, że pomimo kryzysu zużywamy coraz więcej prądu, czy np. wody – pytanie tylko, jak długo nasza gospodarka to wytrzyma. Trudno bowiem obniżać wydobycie węgla, który zasila większość polskich elektrowni gdy drastycznie rośnie zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju energię.
Ekonomiści mówią jednak otwarcie – w przyszłym roku czekają nas poważne podwyżki. I to właśnie najbardziej w sektorze energetycznym, który nie był latami modernizowany. Ceny prądu odbiją się jednak na praktycznie wszystkich dziedzinach życia – od produktów żywnościowych po elektronikę. Czy portfel przeciętnego Polaka więc to wytrzyma?
